- ሲեχθ х
- Аքቆж οቨисно ы
Denzel nabrał niby tyle uzbrojenia więc czekałem że odpali granat w aucie jak jechał i już wiedział że zaraz umrze, ale tak się niestety nie wydarzyło, i średnio tą końcówka wypadła moim zdaniem. Przyjemnie oglądało mi się pomimo wszystko, za dużo też migotania kamerą momentami, efekt często wyszedł odwrotny od zamierzonego.
Filmy takie jak „The Cave: szpital w ogniu” dosadnie przypominają, jak wielką siłę rażenia mają nie tylko bomby zrzucane na miasta zamieszkane przez ludność cywilną i potworne reżimy prowadzące ze sobą wojny, ale i ludzie, którzy starają się przeżyć w samym epicentrum tego piekła. Film powstawał pomiędzy 2016 a 2018 rokiem w mieście Ghouta. Bohaterką dokumentu jest Amani Ballour – kierowniczka i pediatra w syryjskim szpitalu, nazywanym „The Cave” ze względu na podziemną sieć tuneli, gdzie, podczas bombardowania miasta, są przenoszeni pacjenci walczący o życie. Film w reżyserii uznanego dokumentalisty, Ferasa Fayyada, który sam był więziony i torturowany przez reżim Bashara al-Assada, jest zapisem walki Amani i jej kolegów-lekarzy o życie i przetrwanie ich pacjentów w ekstremalnych i trudnych do wyobrażenia warunkach. Podczas „The Cave: szpital w ogniu” można chwilami odnieść wrażenie, że to, co oglądamy nie jest dokumentem, a post-apokaliptyczną makabrą w fikcyjnym świecie przyszłości rodem z „Mad Maxa”. Niegdyś tętniące życiem miasto jest całe w gruzach. Co jakiś czas przelatują nad nim rosyjskie bombowce i stopniowo je dobijają zrzucanymi na budynki ładunkami. Ci, którzy mogli, uciekli, pozostali próbują jakoś przetrwać w nieludzkich warunkach i czekając na śmierć. Ci bardziej pechowi trafiają do szpitala – są poranieni w skutek zrzucanych na miasto bomb. W placówce przebywają nie tylko dorośli, ale też cała masa dzieci. I to te momenty w „The Cave” rozdzierają serce najbardziej. Widok poranionych, wyjących z bólu, krwawiących małych dzieci jest nie do „The Cave: szpital w ogniu” jest potwornie trudnym i przybijającym filmem, to moim zdaniem każdy powinien go obejrzeć. Jest on niczym kubeł zimnej wody przypominający nam o tym, że wojna to jedna z najgorszych zbrodni, do jakiej może dopuścić się człowiek. Bez względu na powody, stronę sporu, bez względu na to, czy ktoś ma rację, czy nie, wojna nigdy nie jest właściwym rozwiązaniem. To bezduszne barbarzyństwo i usankcjonowane masowe morderstwa, piekielna anihilacja wszystkiego, co żywe, począwszy od ludzi i zwierząt, a kończąc na wszystkim co niematerialne, czyli dziedzictwie kulturowym, społeczeństwie, moralności. Wojna to brutalny gwałt na człowieczeństwie, a oglądając „The Cave: szpital w ogniu” na własne oczy oglądamy skutki tego co przyjdzie nam zobaczyć podczas seansu jest bolesne, przerażające, przygniatające swoim ciężarem. Ogrom śmierci, która przelatuje nad głowami bohaterów dokumentu i daje o sobie znać przeszywającym dźwiękiem samolotów i spadających w pobliżu bomb, jest w stanie wprawić widza w stany lękowe. Choć wiele już w życiu widziałem (na szczęście głównie na filmach), to podczas oglądania „The Cave” wielokrotnie musiałem odejść od ekranu, by wyrwać się z tego piekła na moment i złapać oddech. Takie sytuacje nieczęsto mi się zdarzają. A odnoszę się do zaledwie oglądania tego wszystkiego z bezpiecznego dystansu – co mają powiedzieć ci wszyscy, którzy to przeżywali? Nie jestem sobie tego nawet wyobrazić. Ale też dlatego uważam, że każdy powinien obejrzeć „The Cave” – im więcej ludzi w jakikolwiek sposób przybliży się do tego horroru, tym większe prawdopodobieństwo, że może kiedyś na świecie będzie mniej brzmi to naiwnie, ale do pewnego stopnia wierzę w siłę kina, obrazów i przekazywanych przez nie historii. Tym bardziej, gdy nie są fikcją, tylko zapisem prawdziwych zdarzeń. Kino samodzielnie świata nie zmieni na lepsze, ale ma szansę odegrać w tym procesie jakąś rolę. Choćby tylko dlatego, że dobre kino pozwala nam na zidentyfikowanie się z bohaterami filmu. Zresztą taki jest główny cel filmu – zwrócenie uwagi reszty świata na cierpienie, niewyobrażalne piekło, jakiego doświadczają ludzie Syrii. „The Cave” na szczęście nie jest tylko i wyłącznie dokumentalnym horrorem. Amani oraz jest współpracownicy są pięknym dowodem na siłę człowieczeństwa, które nie wygasa nawet w samym środku piekła. Poświęcenie i oddanie sprawie, chęć pomocy ludziom w tych ekstremalnych warunkach przywracają wiarę w ludzi i dobro chwilę po tym, gdy twórcy pokazywali nam skutki nieludzkich czynów. W samej Amani jest coś wielkiego, poruszającego, budzącego szacunek i podziw, choć w żadnym razie nie jest ona kreowana w tym filmie na pomnikową tak od strony narracyjnej jak i formalnej „The Cave” jest fenomenalną produkcją, do ideału trochę mu zabrakło. Reżyser porusza w swoim filmie także tematy związane z hermetyczną tradycją narzuconą przez mężczyzn, dyskryminującą kobiety, niejako wskazując, że to ona jest źródłem tego piekła. Fayyad oczywiście poniekąd ma rację, aczkolwiek wątki w których ten temat jest poruszany w „The Cave” wydają się być zainscenizowane, pełne banalnych stwierdzeń i tak naprawdę muskających jedynie powierzchnię problemu. Wydają się też dorzucone trochę na siłę do tego filmu, tylko po to, by nadać mu kolejnego poziomu odbioru, przez co zakłócają główną linię fabularną. A niepotrzebnie, bo jest ona wystarczająco dramatyczna i wstrząsająca, by każdy widz wyciągnął z niej swoje własne wnioski. Polska premiera filmu „The Cave: szpital w ogniu” będzie mieć miejsce w niedzielę 16 lutego 2020 o 21:00 w National Geographic.
Na dobre i na złe odc. 881: Zaopiekuj się mną. Serial obyczajowy Julka niepokoi się o Tymka, który wciąż wypytuje o powrót ojca. Chłopiec ma problemy w przedszkolu. Julka jest niemile zaskoczona, gdy Agata zatrudnia Markiewicz Film oparty na faktach !!! to już duży plus , prawie wszystkie wydarzenia miały naprawdę miejsce w rzeczywistości najlepiej pokazuje ze wszystkich tego typu filmów starcia w miastach , ogólnie starcia wojenne oraz taktykę - to nie jest tak prosto pach , pach wymiana strzałów jak w westernach.. to jest trudniejsze , i tu świetnie pokazane ... Zdjęcia wyśmienite , podkreślające dynamizm film , dzięki którym film ma niezwykły urok na wielkim ekranie , (Polak potrafi ;) Montaż też świetny , zasłużony Oskar , dźwięk to samo , świetny .. najlepiej się ten film ogląda albo w dobrym kinie ,albo w dobrym kinie domowym przy zgaszonym świetle ...;) Może to nie jest arcydzieło ,na miarę Titanica ze względu na skomplikowany scenariusz lecz jednak nieprzewidywalny, ale bardzo dobry film wojenny ... ja nie zauważyłem patosu w tym filmie , oprócz tego ,że jest nastawiony bardziej ku amerykanom ,jednak pokazuje piekło wojny (scena gdzie oddział kapitana Steela wpada w zasadzkę w zaułku miasta) ,nawet elitarni Rangersi potrafią płakać , pokazuje ,że nawet elita może mieć wielki problem ,ale potrafi z niego wyjść , nawet kiedy jest sytuacja prawie beznadziejna. Aktorstwo przeciętne ,ale jest parę perełek - świetny jak zwykle Tom Sizemore w roli ppłk McKnighta dowodzącego "zagubionym konwojem" ,Jason Isaacs jako kapitan Mike Steele, Eric Bana jako sierżant Hoot - bardzo przekonująca rola , oraz oczywiście jako sierżant Matt Eversmann - Josh Hartnett - moim zdaniem najlepsza jego rola w dotychczasowej karierze , postacie ,które były grane przez wszystkich aktorów są autentyczneFilm warto obejrzeć ze względu na :- autentyczność wydarzeń (bitwa miała naprawde miejsce ,film przypomina paradokument - aktorzy ,epizody , miejsca)- zdjęcia i montaż ( podkreślają dynamizm i autentyzm , wyborna praca Idziaka , jedne z najlepszych jakie widziałem w życiu)- Dźwięk , efekty ( akcja jest prawdziwa , aż szumi czasem w uszach od kul ,)- Aktorstwo kilku osób ( Hartnett , Isaacs , Sizemore ,Bana)- Realizm ( pokazuje okropieństwo bitw współczesnych ,jest fachowy jeśli chodzi o działania wojenne w mieście)Dla osób ,które go nie obejrzały polecam oglądnać go jak najszybciej z dobrym lektorem ( versja HBO) oraz z dobrym nagłośnieniem Po świetnym "Olimpie w ogniu" i nieco słabszym "Londynie w ogniu", nadeszła pora na "Świat w ogniu". Prezydent Trumbull ( Morgan Freeman, "W starym, dobrym stylu") zostaje zaatakowany. Przed śmiercią ratuje go Mike Benning ( Gerard Butler, "Geostorm"), a ponieważ tylko on przeżył, zaś na sprzęcie, który posłużył do zamachu NAUKA I ASTRONOMIA Karolina Pietrzak 7 września, 2011 Ogień to jeden z fundamentalnych wynalazków okresu prehistorycznego naszej cywilizacji. Początkowa umiejętność podtrzymywania ognia pochodzącego z zapłonów naturalnych została przez naszych przodków następnie udoskonalona o umiejętność rozniecania ognia: kontrolowanego wywoływania zapłonu. Przeczytaj 20 faktów o ogniu, których zapewne nie wiedziałeś… Ogień jest zjawiskiem, nie rzeczą. Podgrzewane drewno lub inna łatwopalna substancja wyparowuje tak szybko, że spala tlen znajdujący się w powietrzu. Wynikły z tego wypalający się gaz ciągle podgrzewa dane tworzywo, uwalniając przy tym więcej oparów co powoduje że cały cykl się powtarza. Większość używanego przez nas paliwa czerpie swoja energię z uwięzionych promieni słonecznych. Podczas fotosyntezy światło słoneczne oraz ciepło wytwarzają chemiczną energię (zgromadzoną w drewnie czy paliwie pochodzenie mineralnego). Ogień wykorzystuje tę chemiczną energię do wytwarzania światła i ciepła. Możemy stwierdzić, że ognisko jest zatem „wyparowywaniem” się drewna. Zakładając stabilność poziomu paliwa, ciepła i tlenu, typowy dom płonie z każdą minuta ze zdwojoną siłą. Ziemia jest jedyną znaną nam planetą gdzie ogień się spala. Nigdzie indziej to nie jest to na razie możliwe ze względu na brak wystarczającej ilości tlenu. Odwrotnie jest na naszej planecie, im więcej tlenu tym gorętszy jest ogień. Powietrze składa się z 21 procent tlenu. Jest mieszaniną czystego tlenu z acetylenem, chemicznym odpowiednikiem metanu, skąd otrzymujemy acetylenowy palnik spoinowy, który pali się w ponad 5,500 stopni Fahrenheit’a – najgorętszym ogniu jaki prawdopodobnie możemy spotkać. Ilość dostarczanego tlenu ma wpływ na kolor płomienia. Ogień podsycany powietrzem z małą ilością tlenu, zawiera wiele niełatwo palnych cząstek, da nam żółty płomień. Z kolei ogień, któremu dostarczymy dużo tlenu będzie palił się na niebiesko. Z tego właśnie względu płomień świecy jest niebieski na dole płomienia ponieważ jest tam więcej świeżego powietrza i żółty przy jego końcu, na górze, gdyż wznoszący się dym częściowo dusi wyższą część płomienia. Czy ogień wytwarza wodę? Okazuje się, że tak. Kiedy ustawimy zimna łyżkę nad świecą, zaobserwujemy parę wodną skraplającą się z metalu. Wosk, jak wiele innych organicznych substancji (włączając drewno i benzynę) zawiera wodór, który wiążąc się z tlenem wytwarza wodę przy spalaniu. Dlatego możemy zaobserwować wodę skraplającą się z rury wydechowej samochodu. Zwęglone kości i popiół z drewna wskazują na to że pierwsi człowiekowaci mieli tendencję do opiekowania się ogniem. Takie przypadki sięgają ponad 400 tysięcy lat. Pokłady węgla znajdujące się w odległości 140 mil na północ od Sydney w Australii zostały wypalane już 500 tysięcy lat temu. Antyczni Grecy zapalali ogień dzięki koncentrowaniu światła słonecznego. Lustro w kształcie paraboli skupiające promienie słoneczne jest wciąż używane do zapalania pochodni olimpijskiej. Co 52 lata, kiedy kalendarz Azteków się zataczał koło, gasili oni wszystkie płomienie w swoim imperium. Najwyższy kapłan w czasie rytuału zapalał nowy ogień na rozerwanej klatce piersiowej ofiary. Ogień pochodzący z tego ofiarnego płomienia rozprzestrzeniał się dopiero na cały kraj. Wielki pożar Londynu w 1666 roku zniszczył 80 procent miasta, ale zniszczył także plagę dżumy, która rok wcześniej zabiła 65 tysięcy ludzi. Ponadto płomienie pożaru pochłonęły szczury i pchły, który roznosiły bakterie śmiertelnej choroby. Pożar w Peshtigo, w stanie Wisconsin był drugim, pod względem liczby ofiar największym pożarem w historii USA, zabijając 1,200 osób (cztery razy więcej niż Wielki Pożar w Chicago). Obie tragedie wydarzyły się tego samego dnia 8-go października 1871 roku. Najbardziej śmiercionośny pożar w Ameryce wybuchł 27 kwietnia 1865 roku, na pokładzie parostatku Sultana. Wśród pasażerów podróżujących do domów w Misssissippi, znajdowało się 1500 żołnierzy Unii wracających z obozów jenieckich na południu. W momencie wybuchu kotłów okrętowych pojemność statku przekraczała sześciokrotnie maksymalną jego ładowność, co wyjaśnia ogrom tej katastrofy. Pożar o nazwie Black Dragon z 1987 zalicza się do największych pożarów rozprzestrzeniających się z szybkością błyskawicy w czasach współczesnych. Ogień strawił powierzchnię 20 milionów akrów ziemi Chin i byłego Związku Radzieckiego, co odpowiada wielkości Południowej Karoliny. Samozapłon jest faktem. Niektóre surowce mogą same generować ciepło – na przykład poprzez rozkład. Pistacje mają tak wiele naturalnego oleju i posiadają skłonność do rozkładu tłuszczów poprzez ich podgrzewanie. Z tego powodu Międzynarodowy Kodeks Ładunków Niebezpiecznych uznał pistacje za niebezpieczne. Stogi siana, sterty kompostów, a nawet sterty starej prasy i magazynów również mogą zamienić się w ogień. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest recycling. ogień Karolina Pietrzak Magister teologii, studentka edytorstwa, entuzjastka teatru, miłośnik kotów i muzyki spod znaku stoner rock. CZY DLA CIEBIE RÓWNIEŻ JESTWAŻNE TO O CZYM CZYTASZ? Nigdy nie było ważniejszego czasu, aby edukować społecznie ORION Organizacja Społeczna tworzy Publikacje dla osób, które cenią wiedzę opartą na dowodach i sprawdzonych źródłach. Naszym celem jest budowanie świadomego społeczeństwa, dlatego nasze materiały zawsze będą z darmowym dostępem. Jeśli możesz wesprzyj nas dzisiaj, przekazując darowiznę, którą możesz odliczyć od podatku oraz udostępniaj nasze Publikacje swoim przyjaciołom. Powiązane artykuły Koniecznie przeczytaj Download Quinnell A. J. - Człowiek w ogniu.pdf PDF. A.J. QUINNELL NAJEMNIK ´ etochowska Tłumaczyła: Anna Swi˛ Tytuł oryginału: MEN ON FIRE Data wydania polskiego: 1995 r.W nich cała nadzieja, Noc Dziękczynienia, Godzilla Minus One, Służka, Niedźwiedzie nie istnieją, Trolle 3, Jedna dusza, Skąd dokąd, Uśmiech losu, Nóż w nocnej ciszy, Koliber, Oponent, Kiedy stopi się lód, Jak zostać Świętym Mikołajem 3, Pan Wilk i spółka: Bardzo złe święta, Nocni nieznajomi, Ostatnie wezwanie do StambułuCzłowiek w Ogniu.. Naprawdę poruszający film.. Na końcu, płakałam, chociaż to do mnie niepodobne.. :P Bo.. smutno zabrać dziewczynce przyjaciela na zawsze, prawda?
Oglądałam film od początku do końca w napięciu. Z resztą zakładalam iż film powiniem byc dobry bo D.Washington w byle jakich filmach nie gra. Po opisie i widząc go w opisie - nie zawiodłam się. Tym co sie co obejrzeć - polecam 2 i pół godziny dobrego filmu. Wizdzie iż jest na podstawie książki- ciekawe czy też taka dobra.4O5BF9g.